IMM: Polacy narzekają na zdrowie w mediach społecznościowych. Trwa sezon grypy i przeziębień.
Jak skorzystać na przeziębieniu?
Jak wynika z publikacji zbadanych przez IMM, poinformowanie w internecie o złym samopoczuciu i chorobie spotyka się z reguły z odzewem w postaci komentarzy z pozdrowieniami i słowami otuchy. Internauci na forach, blogach i w serwisach społecznościowych chętnie dzielą się domowymi sposobami na zwalczenie przeziębień i innych sezonowych dolegliwości. W ten sposób media społecznościowe i nowe technologie pozwalają na znalezienie wirtualnego wsparcia, potrzebnego i poprawiającego samopoczucie także w przypadku pozornie drobnych i niegroźnych chorób. Obecność w social mediach i nadzorowanie ich pod kątem skarg internautów na stan zdrowia to również szansa na wyciągnięcie do nich ręki przez poradnie medyczne, firmy farmaceutyczne, apteki, kliniki bądź lekarzy w ramach prywatnej praktyki. Wzbudza to zaufanie pacjentów do marki instytucji bądź nazwiska specjalisty i zmniejsza niechęć bądź strach przed wizytą w gabinecie. Chroni też chorego przed nierzetelnymi źródłami i opisywanymi w sieci złymi praktykami, które zamiast pomóc, mogłyby jedynie zaszkodzić zdrowiu. Jak wynika z badań opisanych w „Journal of Communication”, osoby, które szukają w sieci informacji na temat zdrowia, są bardziej świadome i bardziej pozytywnie oceniają swoje szanse na zwycięstwo z walce ze zdrowotnymi dolegliwościami. Po stronie specjalistów z branży zdrowia stoi zatem część odpowiedzialności za zapewnienie pacjentom rzetelnej wiedzy – także w internecie i mediach społecznościowych.
W mediach społecznościowych nie tylko ujawniamy stan swojego zdrowia, ale i dokumentujemy go – nierzadko zdjęciami. „Potrzeba wsparcia, znalezienia współczucia – i okazji do przypomnienia o sobie – jest u wielu silna” – przypomina Marta Chalimoniuk-Nowak, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Trenerów Zdrowia i specjalistka ds. marketingu w ochronie zdrowia, fitness & wellnes. Jak podkreśla w komentarzu do badań IMM, internauci bardzo chętnie dzielą się poradami i własnymi receptami na zwalczenie dolegliwości także na śledzonych fanpage’ach i w grupach dyskusyjnych (np. dla matek, dla alergików). „Oczywiście ilość contentu, coraz bardziej profesjonalnie przygotowywanego przez specjalistów ds. PR – w imieniu placówek medycznych, sieci aptek czy producentów suplementów diety, ale i organizacji pozarządowych zajmujących się problemami zdrowia – jest ogromna i wciąż rosnąca, ale coraz skuteczniej angażuje odbiorców, przykuwa uwagę, tym bardziej, że wiele wpisuje się w bieżące problemy podnoszone przez media i działania real-time marketing, nierzadko wykorzystuje się wiedzę naukową czy ekspertów medycznych, co podnosi wiarygodność tych działań” – ocenia Chalimoniuk-Nowak. Wiceprezes PSTZ przypomina, że na tematach grypy i przeziębienia próbują skorzystać też producenci herbat rozgrzewających, a nawet bary i restauracje oferujące grzane piwo i wino.
Lajk zamiast „na zdrowie!”
W stosunku do miesięcy letnich, dzienna liczba skarg na złe samopoczucie była na przełomie października i listopada wyższa nawet dziesięciokrotnie. Tylko na samym Twitterze Polacy zamieścili blisko 9 tysięcy deklaracji świadczących o złym samopoczuciu, przeziębieniach i grypie. 140 znaków w zupełności wystarcza do podzielenia się dokuczającymi nam dolegliwościami. W ocenie Marty Chalimoniuk-Nowak, tak wysoka pozycja Twittera, niemal 5-krotnie wyższa niż Facebooka, jest zaskakująca. „Wynika to na pewno z wysokiego udziału aktywności mobilnej nastolatków, często niechętnych Facebookowi i wybierających krótkie tweety” – ocenia spejcalistka. Komentarze typu „jestem przeziębiony/-a”, „mam grypę”, „jestem chory/-a”, „kicham”, „kaszlę” czy „mam temperaturę” niespełna 2 tysiące razy publikowane były na Facebooku. „Funkcja wyboru zmian stanu zdrowia, przebytych chorób wciąż jest niepopularna i wiele osób nie wie o jej istnieniu, mimo że wprowadzono ją już dawno” – ocenia Chalimoniuk-Nowak. Zdaniem specjalistki, wiele osób uważa, że to kolejna okazja do gromadzenia danych o użytkownikach na potrzeby targetowania reklam np. farmaceutyków czy usług medycznych. „To potęguje niechęć do oficjalnego deklarowania zmian swojego stanu zdrowia, poza postami widocznymi dla znajomych” – podkreśla. Nieco mniej popularnymi miejscami dyskusji o sezonowych dolegliwościach są także serwisy Photoblog.pl, Google Plus oraz fora Netkobiety.pl i Wizaż.pl. Jak wynika z monitoringu social mediów w IMM, na stan swojego zdrowia w okresie jesienno-zimowym skarżą się wszyscy Polacy niezależnie od płci i wieku, lecz szczególnie duże natężenie wpisów tego typu można zaobserwować na forach kobiecych oraz internetowych serwisach adresowanych do nastolatków. Fotograficzna dokumentacja sposobów na radzenie sobie z przeziębieniem to z kolei domena Instagrama oraz fotoblogów. Hasztagi w rodzaju „#jestem #chory”, „#gardło #boli” czy też „#kicham” wraz ze zdjęciami kubków gorącej herbaty z miodem i cytryną, grubych, ciepłych koców oraz pudełek leków, witamin i suplementów, nie należą do rzadkości w okresie wzmożonych zachorowań.
Czekolada środkiem na ból głowy?
W kontekście rozmów o grypie i przeziębieniach, Polacy w sieci najczęściej narzekają na ból głowy. Skargi na ten temat stanowią blisko połowę przyczyn deklaracji złego samopoczucia. „Głowa mnie boli, wszystko mnie boli, gardło głowa i zatkany nos, help me” – prosi o pomoc twitterowicz. „Chyba chora jestem, bo mnie strasznie głowa boli i gardło drapie, a mi mama jeszcze przeciąg zrobiła i zimno w pokoju” – skarży się inna użytkowniczka mikrobloga. Na Facebooku ból głowy nie ustępuje. Co więcej, nie pomagają także słodycze: „zjadłam tabliczkę czekolady i 2 ibupromy a głowa mnie boli w cholerę” – czytamy w jednym z wpisów. Zziębnięci i narażeni na niskie temperatury internauci nie znajdują także komfortu w ciepłych czterech ścianach: „za zimno – głowa boli, za ciepło – też boli” – czytamy w wątku o bólu zatok na jednym z forów dyskusyjnych. Jak dowiadujemy się ponadto z monitoringu mediów społecznościowych, głowa (ale też „bania”, „czacha” czy „dyńka”) nie tylko boli, ale też pęka i „nawala”, a to tylko najłagodniejsze z używanych w sieci epitetów, które świadczą o tym, jak dalece nieprzyjemne jest to uczucie.
Kichanie i ćwierkanie
Na katar i dolegliwości górnych dróg oddechowych Polacy skarżyli się w badanym okresie blisko 1,5 tysiąca razy. Jak się okazuje, nieszczęścia rzeczywiście chodzą parami („Poniedziałek. Chyba złapałem katar niestety”), a w przypadku objawów przeziębienia i grypy – nawet trójkami i czwórkami („słabo mi, boli mnie głowa, gardło, plecy i mam katar”).
Czy podzielenie się nieszczęściem w mediach społecznościowych sprawi, że objawy choroby ustąpią, bądź chociażby złagodnieją? „Mam katar, gardło mnie boli a zaraz muszę się wziąć za lekcje ;/ nie mam siły” – to wpis, który młodzi użytkownicy Twittera często i chętnie podawali dalej. W internecie wirusowość ma wiele znaczeń, ale na szczęście na razie nie ma mowy o zarażaniu grypą. Popularność Snapchata sprawiła natomiast, że dzielimy się swoimi bolączkami w niespotykany dotąd sposób: „Wysłałam jej właśnie selfie jak kicham lol” – przeczytaliśmy na mikroblogu. Komentarza na temat reakcji i stanu zdrowia adresatki oryginalnego selfie – brak. Obserwując wyniki monitoringu mediów społecznościowych warto jednak zauważyć, że dla jednych zatkany nos to problem znacznie większy niż dla innych. Świadczy o tym stosunkowo duża ilość publikacji skarg na przeziębienia na blogach i forach poświęconych zapachom i recenzjom perfum.
Kołdra, kaloryfer i herbata z miodem
„Jestem chora boli mnie gardło, nerki mam kaszel i katar, a co robię? stoję i czekam na tym $@#@!* mrozie na ten $@#@!* autobus” – ujawnia na Twitterze jedna z użytkowniczek serwisu. Czasami nawet sama myśl o mrozie i zimnie sprawia ból: „Zaczyna mnie boleć gardło. Reakcja podświadomości na pisanie o zimnie czy jak?”. Ponad 1,2 tys. publikacji w sieci dotyczyło skarg na bolące gardło. W przypadku bólu gardła częściej niż w przypadku innych dolegliwości sięgamy po rady internautów. Szczególnie młodsi internauci w serwisie Zapytaj.onet.pl chętnie zwracają się z prośbą o pomoc do innych użytkowników. „Okropnie boli mnie gardło. W czwartek zachorowałem – gorączka sięgała 39,5 stopni. (…) Pomocy!”, „Jak skutecznie i szybko pozbyć się objawów przeziębienia?” – pytają zakłopotani internauci. Odpowiedzi i porad mamy całą gamę. „Na bolące gardło kup sobie cholinex”, „śpij caly czas pod kołdrą i przy ciepłym kaloryferze”, „na ból gardła serdecznie polecam rozrobić wodę z wodą utlenioną 1/4 wody utlenionej i popłukać gardło, ale nie połykać…”, „Z domowych sposobów to herbata z miodem i cytryną. Chodź ciepło ubrana – wypacaj chorobę”. Dobrze znaleźć w sieci pomocną dłoń, lecz warto pamiętać, by w przypadku poważniejszych dolegliwości nie zastępowała ona profesjonalnej porady lekarza.
Hurra! Zwolnienie od poniedziałku!
Kaszel, podwyższona temperatura ciała i ogólne osłabienie to pozostałe najczęściej wspominane przez internautów dolegliwości okresu jesienno-zimowego. W ich przypadku również najwięcej, bo blisko 80 proc. skarg, pojawia się na mikroblogach. Czasami co prawda rezultaty gorączki i złego samopoczucia są nieoczekiwane („Ja zazwyczaj jak mam gorączkę to jestem nie do życia, a dziś doznałam matematycznego oświecenia XD”), lecz z reguły nie wiążą się z niczym przyjemnym („Głowa mnie boli, zimno mi, mam gorączkę, niedobrze mi, kill me”). To z kolei wymusza na uczniach, studentach bądź pracownikach pozostanie w domu. Temat zwolnień lekarskich i przymusowych urlopów od szkoły bądź pracy pojawia się jedynie w przypadku niespełna 2 proc. publikacji na temat przeziębień i grypy. Czy nie chcemy publicznie informować o pozostaniu w domu, a może ignorujemy pozornie „drobne” dolegliwości i pracujemy przeziębieni? „Ja mam zwolnienie lekarskie, a po mimo to sterczę teraz na przystanku”, „właściwie to idę do szkoły tylko dlatego, że jest sprawdzian z chemii, ja ciągle mam zwolnienie lekarskie” – pisali twitterowicze.
Polacy, którzy deklarowali w internecie pozostanie w domu z powodu grypy i przeziębień, najczęściej robili to na Facebooku. Dniem tygodnia, w którym wystąpienie dolegliwości wymuszającej zwolnienie deklarowano najczęściej był poniedziałek (np. 27 października i 3 oraz 10 listopada). Choć dla niektórych – zwłaszcza najmłodszych facebookowiczów – jest to powód do radości („Hahaha!!! Jestem chory i mam zwolnienie lekarskie do konca tygodnia” – pisał jeden z internautów), to jednak większość internautów absencja w szkole bądź pracy stanowi poważny problem. Świadczy o tym ilość publikacji i pytań o aspekty prawne zwolnień lekarskich L4 zamieszczanych m.in. w serwisach Forumprawne.org bądź Forum.infor.pl, a także innych forach ogólnotematycznych (m.in. Kafeteria.pl). „Szefowa się upiera, że ja muszę te godziny ODROBIĆ w następny weekend i mówi, że to jest zgodne z kodeksem”, „Zawsze myślałem że jeśli mam zwolnienie L4 i jestem na nim w ciągłości więcej niż 33 dni to wtedy wypłaca ZUS. Proszę o uświadomienie oraz w ciągu ilu dni wypłaca ZUS pieniądze” – te i inne wątpliwości Polacy próbują rozstrzygnąć w mediach społecznościowych.
Co zrobić, żeby być chorym?
Media zmieniają się, lecz niektóre obyczaje pozostaną takie same. Osobliwą, ale liczną kategorię wpisów, stanowią pytania uczniów o to, jak… zachorować bądź zasymulować chorobę. Dyskusje na ten temat przeniosły się z podwórek i szkolnych korytarzy do mediów społecznościowych. Publikacje tego typu pojawiają się szczególnie często w serwisach z pytaniami, typu Zapytaj.onet.pl. Jeden z internautów pyta: „Muszę zachorować na tydzień albo 2 już się trochę źle czuję boli mnie gardło i trochę kaszlę, co zrobić oprócz tego żeby zjeść proszek do pieczenia czy surowego ziemniaka? Liczę na szybką odpowiedź”. Metody sugerowane przez innych internautów? „Pobiegaj po dworze jak się zgrzejesz to ściągnie kurtkę sweter itp. To zawsze działa”, „umyj się i wystaw głowę za okno od razu będziesz mogła zachorować na miesiąc”, „wyjdź na dwór na krótkim rękawku z mokrą głową”. Problem może wydawać się błahy, lecz obecność tego typu wpisów powinna być alarmująca co najmniej z kilku powodów: po pierwsze eksponuje chęć uniknięcia zajęć szkolnych nawet kosztem zdrowia (czego powody nie muszą być już błahe), a po drugie – może narażać najmłodszych użytkowników sieci na realne zagrożenia. Dyskusje na ten temat prowadzone są z reguły bez nadzoru specjalistów, którzy mogliby zaoferować pomoc – nie tylko lekarską – nastolatkom borykającym się z codziennymi problemami.
Autor badania: Łukasz Jadaś, Instytut Monitorowania Mediów
Instytut Monitorowania Mediów wyraża zgodę na publikację raportu, wyników badań i dołączonych do nich materiałów graficznych pod warunkiem podania źródła („Instytut Monitorowania Mediów” lub „admonit”) w artykule oraz oznaczenia źródła przy każdej grafice.
Zobacz inne raporty również na stronie: http://www.instytut.com.pl/dla_mediow
O badaniu:
Analizie poddano ponad 14 tysięcy ogólnodostępnych publikacji w mediach społecznościowych, w których pojawiły się zwroty sugerujące złe samopoczucie autora spowodowane najpopularniejszymi objawami przeziębienia bądź grypy. Monitoring social mediów obejmował m.in. frazy „mam katar”, „kicham”, „kaszlę”, „boli mnie gardło”, „mam temperaturę”, „jestem osłabiony/-a” i wyrażenia pokrewne.